Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna
  FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 
Kretownia, czyli ryjemy się by być doskonałymi.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna -> Papier toaletowy, czyli o tym jak można się rozwijać.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mazurek
Reżyser



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silent Hill
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pią 8:59, 10 Kwi 2009    Temat postu:
Następny temat to: Ostatni ludzie na ziemi. Na ten to może i ja coś napiszę^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pon 7:31, 13 Kwi 2009    Temat postu:
Temat ciekawy nie powiem. W sumie to miałem nie pisać już ale może jednak chwilke znajde. Tym razem jednak pierwszy nie wstawie swojego. Najpierw was z ryje Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pią 11:19, 17 Kwi 2009    Temat postu:
Ostatni szczęściarz

Stanął przed ogromną bramą ze złota i srebra. Pod jego stopami chodnik z marmuru bił blaskiem niczym księżyc podczas pełni. Rozejrzał się dokoła z nadzieją, że za chwilę dowie się gdzie jest. Może spotka kogoś kto mu wytłumaczy. Nikogo jednak nie było. Gdyby nawet ktoś tam był, zapewne by go nie dojrzał, gdyś otaczała go gęsta mgła. Czuł się jak biszkopt zanurzony w mleku i podany dziecku do zjedzenia. Czekał ,aż ktoś sięgnie po niego łyżeczką. W głowie wciąż miał jeszcze tylko szum i ten dziwny obraz, którego nie mógł pojąć. Widział twarz, bladą i szczupłą. Jasno niebieskie oczy istoty, białe włosy i ten szept, który z każdą sekundą stawał się coraz głośniejszy. Potem krzyk, dziwny blask i ciemność. Nic więcej nie pamiętał. Nie wiedział nawet kim jest.
Brama się otworzyła. Jaskrawe światło oślepiło go, dlatego w pierwszej chwili nie dostrzegł stojącego przed nim mężczyzny. Kiedy jego oczy oswoiły się nieco z otaczającym go blaskiem, zobaczył jakąś postać. Dziwny mężczyzna, ubrany w białe szaty, trzymający w prawej dłoni książkę stał przed nim, przyglądając mu się z uwagą.
- Nazwisko?! – zapytał
- Nie pamiętam.
- Dobrze, nie ważne. Sam sprawdzę - Otworzył książkę, przerzucił parę kartek, po czym odrzekł.
- No panie Majewski. Nie wejdziecie do Paradajsu.
- Gdzie przepraszam? – spytał zdziwiony całą sytuacją Majewski, nie bardzo orientując się o czym dziwny facet do niego mówi.
- No do raju, kolego! Przykro mi, ale za dużo się nagrzeszyło za życia. Teraz trzeba będzie odpokutować – zamknął książkę i zawrócił w stronę bramy.
- Przepraszam! – krzyknął Majewski. Ale możesz mi powiedzieć, gdzie ja jestem? Co tu się w ogóle dzieje?!
Tajemniczy mężczyzna jednak nie zwracał uwagi na jego wołania. Nie obrócił się nawet. Spokojnym krokiem minął bramę, ta zamknęła się za nim. Majewski stał z miną dziwną jak dziecka, któremu dano kawałek cytryny do spróbowania. Ten widok, brama, dziwny mężczyzna, coraz bardziej skłaniały Majewskiego do myślenia, że cała ta sytuacja to musi być tylko sen. Ale jak się z niego obudzić? Do tego jeszcze te gadanie o raju. Przecież to nie mogło się dziać naprawdę.

Sen Majewskiego dłużył się nie miłosiernie. Siedział koło bramy i czekał, aż coś lub ktoś go obudzi, i cały ten świat wokół niego z niknie. Tak się jednak nie działo. Na dodatek pojawiła się nowa postać. Z mgły wyłoniła się młoda dziewczyna. Przeciętnej urody, w okularach i długiej spódniczce. Włosy miała ciemne, cerę jednak bladą co stwarzało wyraźny i nie zbyt estetyczny kontrast. Podeszła do bramy. Kiedy zauważyła siedzącego obok Majewskiego spytała.
- Przepraszam, pan też czeka?
- Tak. Czekam, ale nie wiem na co.
- Chyba mnie wpuszczą? – na twarzy dziewczyny widać było rosnący niepokój. Zacierała ręce, a głowę miała pochyloną jakby coś próbowała ukryć. Po chwili brama otworzyła się. Wyszedł ten sam mężczyzna z książką. Dziewczyna podniosła wzrok.
- Pani Szulc, prawda? – spytał
- Tak, zgadza się – odpowiedziała nieśmiało dziewczyna .
Popatrzył na nią, otworzył książkę, nawet nie przewracając stron odparł.
- Zapraszam – pokazał ręką aby poszła za nim.
- Hej, to nie fair! – wykrzyknął podnosząc się z ziemi Majewski. – A co ja takiego zrobiłem, ze nie mogę wejść?!
- A pan jeszcze tutaj? – zdziwiony mężczyzna, popatrzył srogo na niego. – Proszę stąd iść!
- Chętnie, tylko dokąd? Mam dość tego głupiego snu. Spraw abym się obudził!
- Obudził? Czyli chcesz wrócić na ziemię?
- Tak, właśnie.
- Nie możesz. Tam już nikogo nie ma.
Majewski popatrzył zdziwiony. Po jego twarzy widać było, że miał po woli wszystkiego dość. Sam już nie wiedział czy to był sen tak realny, czy po prostu ktoś mu robi kawał. Nie wiedział gdzie jest, kim jest ten nie wysoki mądrala z książką, ani ta dziewczyna w goglach jak kola od roweru. Chciał, żeby to już się skończyło. Tym razem jednak było podobnie, jak kilka godzin temu. Mądrala zawrócił i zabierając ze sobą pinglarę znikł w bramie.
Minęło kolejne kilka godzin, a koszmar Majewskiego trwał nadal. Siedział skulony pod bramą i czekał na kolejnego człowieka, który tu przyjdzie. Miał plan. Jak tylko brama się otworzy, prześlizgnę się do środka – pomyślał. Godziny mijały, a on siedział i czekał. Nagle brama otworzyła się, ale tym razem nikt przed nią nie stał prócz niego. Po chwili wyszedł jakiś facet w podartej bluzce i na bosaka. Wyglądał jak żebrak. W dodatku zaczął przeklinać. Majewski nie czekał jednak co się stanie, tylko ukradkiem wdarł się do środka. Oglądał się tylko czy nikt go aby nie widzi. Ale nie było nikogo. Za nim jednak cokolwiek zauważył, poczuł jak ziemia obsuwa mu się spod nóg. Zaczął spadać. Spadł. Kiedy się ocknął, leżał w swoim łóżku.
- A więc to był tylko sen. Jakie szczęście.
Ale jego sen wcale nie minął. Zorientował się już po chwili kiedy wstając z łóżka, zauważył dziwny blask bijący zza okna. Odsłonił żaluzję. Nie mógł uwierzyć, za oknem była pustynia. W oddali zauważył grupkę ludzi. Szybko ubrał się i wybiegł na zewnątrz. Podążył w stronę zbiegowiska. Kiedy się zbliżał zauważył jak ludzie po kolei skaczą do ogromnej dziury w ziemi.
- Ludzie co z wami?! Poszaleliście? Nie wchodźcie tam!
Jeden z nich, młody chłopak, odwrócił się o odrzekł.
- Taki nasz los. Nie zasłużyliśmy by iść do nieba.
Majewski przystanął. Popatrzył w ciemną otchłań, w którą jeden za drugim rzucają się ludzie.
- Jesteśmy ostatnimi z żyjących – znów odrzekł. Nie ma dla nas ratunku.
- Więc jeszcze żyjemy? – spytał Majewski
Ale chłopiec mu już nie odpowiedział. Odwrócił głowę i ruszył w stronę dziury. Stojący za nim mężczyzna, zwrócił się do Majewskiego.
- A pan nie skacze?
Twarz Majewskiego zbladła. Chyba zaczął rozumieć, że to nie sen. Ale za nic w świecie nie chciał jeszcze umierać. Nie wiedział co robić. Uciekać? Ale gdzie? Wprawdzie jego dom stał jeszcze, ale po środku pustyni. Znikło miasto i jego mieszkańcy. Jak długo jeszcze pozwolą mu żyć, jeśli nie skoczy? Jak tak zastanawiał się co ma zrobić, w kieszeni zadzwonił telefon.
- A to ci dopiero – roześmiał się. Numer zastrzeżony. Ciekawe kto to może być? Odebrał. – Słucham?
Głos w słuchawce: Majewski? Wracasz na górę, zaszła pomyłka. I nie nazywasz się Majewski tylko Knopik.
Knopik schował telefon do kieszeni. Zadowolony zwrócił się do stojącego przed nim mężczyzny, równie z szokowanego jak on sam.
- Słyszał pan, pomyłka. Wracam na górę.
- Popaprańcy – odrzekł mężczyzna i poszedł w stronę dziury, gdzie ostatni przed nim wskakiwał właśnie wykrzykując: „niech żyje Pan nasz.”
Knopik: „niech żyje” i pomachał ostatniemu, który wskakiwał do dziury. Po nim dziura zamknęła się, a z nieba zsunęła się drabina.
- A windy nie macie?
Głos z nieba: „Knopik właź tu, nie marudź!”




- I tak oto nastał koniec. Dla Knopika był to dobry koniec. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia co on. Pochłonięci przez piekielny ogień, smażą się gdzieś pod ziemią. Taka będzie kara, jeśli ktoś nie będzie grzeczny, nie będzie się uczył i bił młodszych kolegów. Rozumiecie kochani?
- Tak!!! – odrzekły dzieci.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek. Dzieci wybiegły z klasy. W drzwiach niemal nie staranowały swojej wychowawczyni, która właśnie wchodziła.
- Znów ksiądz opowiedział tę straszną historię? – spytała pani Malarska.
- Niech wiedzą, że piekło istnieje i każdy zostanie kiedyś osądzony.
- Ale po co to całe gadanie o Knopiku i Majewskim?
- A bo niektórzy to mają takie szczęście, ze nawet diabłu z garnka uciekną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Wto 21:29, 21 Kwi 2009    Temat postu:
kochani..... z braku czasu nie dam rady napisac opowiadanka..... wybaczcie Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Śro 23:08, 29 Kwi 2009    Temat postu:
ok.... teraz mam trochę czasu więc Piotro Smile krytyka ........

Rozejrzał się dokoła z nadzieją, że za chwilę dowie się gdzie jest. Może spotka kogoś kto mu wytłumaczy.- kto mu wytłumaczy co? zdanie nielogiczne.... mogłeś to napisać np tak: Rozejrzał się dokoła z nadzieją, że za chwilę dowie się gdzie jest, liczył na to, że pojawi się ktoś kto mu to wytłumaczy.

Czuł się jak biszkopt zanurzony w mleku i podany dziecku do zjedzenia. Czekał ,aż ktoś sięgnie po niego łyżeczką. - fajne porównanie Smile

W głowie wciąż miał jeszcze tylko szum i ten dziwny obraz, którego nie mógł pojąć.- bez tego " jeszcze"

Kiedy jego oczy oswoiły się nieco z otaczającym go blaskiem, zobaczył jakąś postać. - bez "nieco" albo cos go otacza albo nie...

Oglądał się tylko czy nikt go aby nie widzi. - styl....

poza tym literówki....

opowiadanie mogłoby być ciekawsze.... bo w sumie nie dzieje się nic ciekawego.... i ciężko się czytało...

porównania.... Smile Smile tylko tak mogę to skomentować Smile

to tyle ode mnie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Nie 22:17, 14 Cze 2009    Temat postu:
kochani .... wkoncu skonczylam opowiadanie.... wiem ze jest niedopracowane.... i sa błeby, ale nie mam juz czasu na sprawdzanie ....


To miał być wyjątkowy dzień. Ludzie czekali na niego z przerażeniem. Dlaczego? Dzień 21 grudnia 2012 roku to według jasnowidzów dzień końca świata. Ale dlaczego ludzie aż tak bardzo się bali? Przecież koniec świata był już przepowiadany tyle razy, a każda z dotychczasowych przepowiedni okazała się nieprawdziwa. Większość ludzi jednak wierzyła, że ta przepowiednia będzie inna niż poprzednie. Dnia 21 grudnia 2012 roku kończył się, bowiem kalendarz Majów, a przepowiednie Nostradamusa nie przekraczały tego właśnie dnia.

******
Samuel Marks mieszkał wraz ze swoja żona Mery i pięcioletnia córeczka Kate w Detroit. Mieli ładny nowy dom, który dostali w prezencie ślubnym od rodziców Samuela. Wraz z żona uczynili go przytulnym gniazdkiem, a gdy pojawiła się ich córeczka nic więcej nie było im potrzebne do szczęścia. Samuel pracował w firmie ojca. Martin, bo tak własnie miał na imię jego ojciec, był właścicielem sieci sklepów wielobranżowych. Samuel pracował jako zastępca dyrektora, którym był rzecz jasna jego ojciec. Praca na tym stanowisku była niezwykle opłacalna, więc wiedli wraz z żona dostatnie życie. Mary nie pracowała. Zajmowała się domem i Kat. Była przy tym bardzo szczęśliwa. Miała wszystko, czego potrzebowała do szczęścia. Rodzina, którą tworzyli była dla niej najważniejsza.
Tego dnia, jak codziennie rano, Samuel wstał, aby zdążyć na czas do pracy. Zszedł do kuchni, aby zaparzyć kawę. Wiedział, że Mery zaraz wstanie i zajdzie do niego. Tak było codziennie. Spędzali ze sobą każda wolna chwilę. Nalewając wodę do czajnika spojrzał na kalendarz. 21 grudnia 2012 roku. Jeszcze trzy dni w pracy i Wigilia – pomyślał. Cieszył się, że w końcu będzie mógł spędzić kilka dni ze swoją rodziną. Usłyszał kroki na schodach, odwrócił się i zobaczył Mery. Przywitał ja promiennym uśmiechem i pocałował ja w usta.
Witaj kochanie! – Powiedział – Jak Ci się spało?
Nie spałam prawie całą noc. – Odpowiedziała
Zamilkła na chwile i pogrążyła się w swoich myślach. Samuel zaparzył kawę i postawił na stole.
Boje się kochanie – powiedziała znienacka.
Samuel spojrzał na nią z troska. Nie wiedział, czemu jego ukochana aż tak bardzo przejmuje się tymi bredniami.
Kochanie, tyle razy o tym rozmawialiśmy. Nie przejmuj się, to tylko głupie gadanie ludzi. Robią wielką aferę o nic. Przecież już nie raz tak było. – Zamyślił się na chwile, po czym dodał – Pamiętasz jak w 2000 roku miał być koniec świata? Media straszyły ludzi. Wszędzie było głośno o całej sprawie, a w końcu nic się nie wydarzyło. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Mery podeszła do lodówki, wyjęła jajka i zabrała się za robienie jajecznicy dla Samuela na śniadanie. Zastanawiała się jak ma przekonać męża, żeby został dzisiaj w domu. Czuła, że cos złego się wydarzy, ze to nie jest głupie gadanie. Czuła, że tym razem przepowiednia się wypełni. Nałożyła jajecznicę na talerz i podała Samuelowi.
Kochanie, czy mogę mieć do ciebie prośbę? - Zapytała.
Oczywiście. O co chodzi? – Odpowiedział.
Chciałabym, żebyś został dzisiaj w domu. Czy mógłbyś to dla mnie zrobić?
Ależ kochanie, proszę Cię nie przejmuj się tymi przepowiedniami, to tylko bajki wyssane z palca.- Mówiąc to wstał od stołu i dodał – O piętnastej będę w domu.- Przytulił ją, pocałował i wyszedł.
Mary jeszcze długo siedziała w kuchni i zastanawiała się, jaki będzie ten dzień. Jak ma wyglądać koniec świata? Przecież na razie wszystko było porządku. Może Samuel ma rację. – Pomyślała. – Może faktycznie to tylko czcze gadanie ludzi, żeby zrobić sensację. Wstała od stołu i poszła do pokoju Kate. Weszła po cichu, żeby nie obudzić córeczki. Uwielbiała patrzeć, jak mała śpi. Usiadła w fotelu obok łóżeczka dziewczynki i znowu pogrążyła się w rozmyślaniach o końcu świata. Czuła się strasznie zmęczona, zamknęła oczy i po chwili już spała.
Obudził ją ból głowy. Spojrzała na Kate, która wierciła się w swoim łóżeczku. Mary wstała z fotela, i po cichu wyszła z pokoju, po czym udała się do kuchni, aby zrobić śniadanie dla siebie i małej. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 9:30. Ciekawe jak tam Samuel - pomyślała. Tak bardzo chciała, żeby jej ukochany był teraz w domu. Aby oderwać się od rozmyślań włączyła radio, aby posłuchać wiadomości. „Dzisiaj, według przepowiedni jasnowidzów ma nastąpić koniec świata.” – Mówiła prezenterka – „Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby przepowiednia miała się wypełnić. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.” - Uspakajała prezenterka. Mary uśmiechnęła się do siebie i przyznała w myślach rację mężowi. Wtem do kuchni weszła Kate. Podeszła do Mery i wyciągnęła rączki, aby móc się wtulić w jej ramiona. Kobieta wzięła dziewczynkę na ręce i mocno przytuliła do siebie. Pocałowała ją w policzek i przytuliła jeszcze raz.
Jak się spało księżniczko? – Zapytała i postawiła córkę na ziemi.
Dobrze mamusiu. – Odpowiedziała zaspana dziewczynka i usiadła na krześle przy stole.
Mery postawiła na stole śniadanie i kakao, po czym usiadła naprzeciwko córki. Patrząc na zaspana córkę, po raz kolejny zachwycała się jej urodą. Kate była mała i drobną blondyneczką. Kolor oczu odziedziczyła po Samuelu. W tych oczach Mery zakochała się od pierwszego spojrzenia. Niebieskie, śliczne, mające swoją tajemnicę. Kate wyglądała jak anioł.
Jedz śniadanko kochanie. – Ponagliła córkę.
Zaspana dziewczynka przetarła oczy poczym wyciągnęła rączkę po kubek z kakaem. Pociągnęła małego łyka i zabrała się do jedzenia śniadania.
Już nie mogę.- Powiedziała przełykając kęs kanapki.
Jak to nie możesz kochanie? Musisz jeść żeby mieć siłę się bawić, a dzisiaj jak tatuś wróci z pracy pojedziemy do sklepu i kupimy choinkę. – Powiedziała Mery i pogłaskała córkę po główce.
Ale ja już naprawdę nie mogę mamusiu. Główka mnie boli. – Powiedziała Kate i wyciągnęła ręce do matki, aby ta ją wzięła w ramiona.
Mery wzięła córkę na ręce, pocałowała ją w czoło i przytuliła do siebie. Ją też bolała głowa i to coraz bardziej. Posadziła małą w pokoju w fotelu przed telewizorem i włączyła jej bajkę na dvd.
Zaraz do ciebie przyjdę kochanie. – Powiedziała Mery i poszła umyć naczynia po śniadaniu.
Kate kiwnęła główka nie odrywając wzroku od telewizora.
Mery zastanawiała się, co się dzieje, skąd ten ból głowy? Poszła do drugiego pokoju i włączyła telewizor, aby obejrzeć wiadomości. Usiadła w fotelu i zaczęła słuchać, co media mają do przekazania. „ Znajdujemy się teraz przed jednym ze szpitali w Detroit. – Mówił prezenter – w ciągu dwóch godzin zgłosiła się tutaj ponad czterystu pacjentów w podeszłym wieku z potwornym bólem głowy. Według naszych informacji, ponad połowa z nich umarła w przeciągu godziny. Sytuacja nie dotyczy tylko Detroit. To jest problem na skale światowa. Ludzie umierają, a lekarze są bezradni. Czyżby przepowiednia miała się wypełniać?
Mery słuchała relacji z przerażeniem. Wstała z fotela, podbiegła do telefonu i wybrała numer Samuela.
Słucham? – Odezwał się Samuel.
Kochanie proszę cię, przyjedź szybko do domu – prosiła Mery.- Oglądałam wiadomości. Zaczęło się!
Ale co się dzieje kochanie? – Zapytał mężczyzna.
Przyjedź do nas jak najszybciej – prosiła zapłakana Mery.
Dobrze, już jadę- powiedziała Samuel i odłożył słuchawkę.
Mery poszła do pokoju, w którym Kate oglądała bajkę. Aby nie pokazywać malej, że jest zdenerwowana usiadła w fotelu obok i patrzyła na telewizor.
Jak się czujesz kochanie? – zapytała Mery po kilku minutach.
Kate wstała z fotela i wdrapała się na kolana mamy.
Główka mnie boli – odpowiedziała słabiutkim głosikiem.
Mery dotknęła ręką czoła córeczki, aby sprawdzić czy mała ma temperaturę. Może to przeziębienie? – pomyślała. Ale Kate nie miała temperatury. Przytuliła dziewczynkę do siebie. Po kilku minutach usłyszała. Że na podjazd przed domem wjechał samochód. Podniosła się z fotela i podeszła do okna. Samuel! Ucieszyła się, ze jej mąż już jest z nimi. Mężczyzna szybko wysiadł z auta i wbiegł do domu.
Co się dzieje? – zapytała wbiegając do kuchni.
Włącz telewizor i sam zobacz kochanie. Ja idę z Kate do drugiego pokoju – odpowiedziała Mery.
Samuel niewiele rozumiejąc wszedł do pokoju, w którym Mery prędzej oglądała wiadomości. Telewizor nadal grał. „ Z minuty na minutę jest coraz gorzej. Ciśnienie jest tak wysokie, że ludzie nie są w stanie tego wytrzymać. Wszędzie jest pełno ciał. Na ulicach, w sklepach, w kawiarniach. Po prostu wszędzie. Umierają młodzi, starzy, zdrowi i chorzy.” Wtedy kamera złapała młodego chłopaka, który idąc chodnikiem przewrócił się, z nosa, ust i uszy trysnęła fontanna krwi. Ciałem chłopaka rzucały drgawki. Chwilę potem leżał w kałuży krwi. To, co się stało z chłopakiem było kwestią kilku chwil. Kamerzysta najwyraźniej skupiając uwagę na prezenterze nie zauważył tego, co się dzieje z boku. Samuel wstał zszokowany z fotela, i pobiegł do Mery. Przytulił roztrzęsiona żonę i prawie nieprzytomną córkę.
Jak się czujesz? – zapytał żonę.
Strasznie boli mnie głowa, Kate tez od rana skarży się na ból głowy. Próbowałam się dodzwonić do jakiegoś lekarza, ale ciągle jest zajęte – mówiąc to Mery się rozpłakała.
Samuel tez nie czuł się dobrze. Jego również bolała głowa. Przed oczami stanął mu obraz młodego mężczyzny, którego widział w telewizji. Czy tak właśnie będzie wyglądał nasz koniec? – pomyślał. Ludzie umierają i nikt nie może nic z tym zrobić popatrzył na półprzytomną córkę.
Wszystko będzie dobrze kochanie. Nie martw się – powiedział do żony.
Przytulił ją, i spojrzał za okno, na idąca chodnikiem młoda sąsiadkę z naprzeciwka. Dziewczyna wchodząc po schodach własnego domu przewróciła się i zaczęła pluć krwią. Samuel zamknął oczy, nie chciał na to patrzeć.
Chodź do pokoju kochanie – powiedziała nagle Mery.
Zaraz przyjdę, tylko zdejmę buty – odpowiedział.
Wyszedł na korytarz i zdejmując buty usłyszał głos prezentera „ Pół godziny temu na radarach NASA naukowcy dostrzegli deszcz komet, który z zawrotna prędkością zbliża się do Ziemi. Czegoś takiego jeszcze nikt nie widział. Komety są gigantyczne. Uderzą w Ziemie za około trzy godziny. Naukowcy twierdzą, że wskutek uderzenia Ziemia może rozlecieć się na kawałki.”
Mery! – krzyknął.
Żona przybiegła do niego. Ból, który odczuwała był nie do zniesienia. Spojrzał na przerażona minę męża. Wsłuchała się w głos prezentera. Spojrzała na telewizor i zrozumiała, że to już prawdziwy koniec. Miała przy sobie swoich bliskich. Chciała złapać Samuela za rękę, ale usłyszała jakiś hałas w pokoju obok. Pobiegła tam i zobaczyła, jak ciałem jej córeczki rzucają drgawki. Dziewczynka pluła krwią. Zrozpaczona Mery podbiegła do córki. Próbowała jej pomóc. Lecz dziewczynka już się nie ruszała. Mery przytuliła ciało dziewczynki do siebie i płacząc krzyczała – NIE!!! Samuel stał oniemiały w progu. Był w tak wielkim szoku, że nie wiedział, co ma robić. Przecież to nie możliwe, żeby jego mała kruszynka umarła. Przecież ma jeszcze całe życie przed sobą. Powoli podszedł do żony i córki. Padł na kolana przy ciele dziewczynki. Wyjął chusteczkę z kieszeni i zaczął wycierać krew z twarzy dziecka. Nic nie czuł. O niczym nie myślał. Jego dziecinka zaraz się obudzi, i wszystko będzie dobrze.
Nie martw się Mery – powiedział – Ona śpi. Nie płacz.
Ona nie żyje. Rozumiesz? Umarła. –krzyczała przez łzy Mery.
Nagle poczuła jak fala gorącą przepływa przez całe jej ciało. Poczuła skurcz gdzieś w okolicach serca. Potem czuła tylko przerażający ból, który ogarniał całe jej ciało. Miała wrażenie, że cała płonie. A potem była już tylko ciemność. Samuel patrzył jak ciałem jego żony rzucają drgawki. Jak z jej ust uszu i nosa leci krew. Boże- pomyślał. Przecież to nie możliwe. Przytulił się do ciała żony i płakał. Po kilku minutach podzielił los żony i córki.
Godzinę po śmierci Samuela w Ziemię uderzył deszcz komet. Zgodnie z przypuszczeniami naukowców planeta rozleciała się na kawałki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Nie 22:18, 14 Cze 2009    Temat postu:
piotro.... Smile masz pole do popisu Smile krytykujcie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Nie 22:33, 14 Cze 2009    Temat postu:
wszystkie myslniki przy dialogach zniknęły.... Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pon 9:51, 15 Cze 2009    Temat postu:
No nareszcie, czekałem na ten moment i na tę chwilę....więc....zacznę od tego że opowiadanie jest nie ciekawe, a więcej napiszę po przeczytaniu jegoż Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pon 12:24, 15 Cze 2009    Temat postu:
Dobra a teraz już na poważnie, gdyż przeczytałem twoje wypocinki.
Jak to powiedział mi kiedyś doktor po egzaminie ustnym - "szału nie było".
W ogóle to mi plagiatem zalatuje. Opowiadanko strasznie podobne do mojego "Dzień końca świata". Ale pomijając ten przykry fakt Smile powiem tak; podtrzymuję to co powiedziałem wcześniej, opowiadanie mało ciekawe, gdyż już na początku da się przewidzieć koniec, a cała historia ciągnie się jak po sznurku.
Ale zanim puenta to kilka błędów które znalazłem w tekście;

1. "nic więcej nie było im potrzebne do szczęścia." lepiej brzmi ...do szczęścia potrzebne. Po prostu zła kolejność.

2. Nie "zajdzie" do niego tylko zejdzie do niego. Czepiam się wiem.

3. "Mery zastanawiał się, co się dzieje, skąd ten ból głowy?" - taaa...mnie też zawsze jak rozboli głowa to zastanawiam się co może być tego przyczyną...może umieram...a najprawdopodobniej idzie koniec świata Very Happy

4. "Zaraz przyjdę tyko zdejmę buty" -nawet w obliczu zbliżającej się nieuchronnie śmierci ludzkości i zagłady całej planety, nie można przecież pozwolić brudzić dywanu w pokoju. Kto to słyszał żeby z butami ładować się na dywan!!!

5. Córka umiera: "przecież ma jeszcze całe życie przed sobą" mówi ojciec...w dniu końca świata to zdanie chyba nie odzwierciedla istoty dalszego życia małej Kate.

To tyle ode mnie. Jeśli chodzi o całość opowiadania to nie najgorsze, ale ciężko jest opowiedzieć globalna katastrofę w kilku stronach pracy. Mi się nie udało i tobie też nie bardzo wyszło. Co mi się podobało to niewątpliwie sama wizja końca. Te ciśnienie które miażdży ludzkie głowy. W filmie wyglądało by to naprawdę mocno. Co do meteorytów to stary motyw. Ale na dinozaury podziałało to nas tez pewnie by zabiło.

Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Pon 23:23, 15 Cze 2009    Temat postu:
jaki plagiat????
przecie byłeś u mnie jak to pisałam .... wtedy zerwałm się z zjęc i ci mówiłam że pisałam opowiadanie na wykładzia.... pamiętasz? poza tym dziekuje za krytykę Smile .... ta pierwszą przed przeczytaniem też Razz a poza tym dywan to bardzo istotna częśc domu Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Śro 11:50, 17 Cze 2009    Temat postu:
to co??? następny temacik? kto cos wymyśli? hmmm??? czekam Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Śro 19:12, 17 Cze 2009    Temat postu:
chyba nikomu się już nie chce droga Olu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
izucha ropucha
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: toronto
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Czw 8:51, 18 Cze 2009    Temat postu:
nie to, że nie chce tylko brak czasu nie pozwala wlaczyc sie do zabawy. mogę zarzucić temat: "Bo to zła kobieta była" Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Czw 19:15, 18 Cze 2009    Temat postu:
dokładnie...to miałem na myśli właśnie. A swoją drogą temat fajny...ale teraz piszę co innego. A mianowicie nasz scenariusz do bajki dla dzieci. Ale w wakacje może coś napiszę, bo o kobietach to ja mógłbym godzinami...pisać i nie tylko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna -> Papier toaletowy, czyli o tym jak można się rozwijać. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 7 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Boyz theme by Zarron Media 2003



Regulamin