Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna
  FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 
Kretownia, czyli ryjemy się by być doskonałymi.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna -> Papier toaletowy, czyli o tym jak można się rozwijać.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Czw 22:48, 18 Cze 2009    Temat postu:
dokończe za Ciebie zdanie Piotro..... godzinami marudzic jakie to one nie są.... że niepotrzebne.... marudne..... itd hehehehehe.....

fajny temat.... cos się wymyśli Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aleksandra Lejman dnia Czw 22:50, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathaniel Cage
Szara widownia



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sagarmatha
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Nie 23:11, 21 Cze 2009    Temat postu:
........................... I'M BACK !!!!!! ..........................................

Witajcie po mej dość długiej nieobecności. Pewnie bym się tu jeszcze długo nie pojawił gdybym nie pewien telefon (dzięki Olka Very Happy) który zmobilizował mnie do kolejnej porcji pseudo "twórczości".
temat trudny, przez co skończenie opowiadania sprawiło jeszcze więcej przyjemności Smile
przejrzałem poprzednie opowiadania, ale "rycie" zacznę od tego opowiadania
zachęcam do przeczytania (jeśli dacie radę)
i czekam na krytykę
pozdrawiam

"Bo to zła kobieta była"

Drzwi w alejce otworzyły się z wielkim hukiem. Wybiegła z nich zapłakana rudowłosa dziewczyna. Z impetem uderzyła w uszkodzoną barierkę, w efekcie czego rozpruła sobie czarne rajstopy. „Kuźwa” – zaklęła tylko pod nosem i nie zważając na bolące udo pobiegła w kierunku ulicy. W tej chwili myślała tylko o jednym: „Czy ci zboczeńcy zauważą moje zniknięcie”? Wiedziała, że musi się ukryć, bo lada chwila ONI wyskoczą z tych drzwi i ją dopadną. A gdy ją dopadną, to znów będzie bolało, bardzo bolało…
Strach tak bardzo opanował jej umysł, że nie zauważyła niewielkiego kontenera na śmieci przed sobą i z impetem w niego wpadła.. Przewracając na siebie część okropnie śmierdzących śmieci, wylądowała w błotnistej kałuży. Kilka chwil zajęło się pozbieranie się, po czym w wielkich bólach stanęła na nogi. Nerwowo rozejrzała się dookoła, na jej szczęście nikt nie zauważył tych komicznych rzeczy dziejących się w jednej z bocznych uliczek miasta. Skupiła swą uwagę na drzwiach, z których to dopiero co wybiegła. O dziwo nikt z nich nie wyszedł, co pozwoliło jej uwierzyć, że pomimo wszystkiego ma dziś jednak trochę szczęścia. „Chwila na zastanowienie i ocenę sytuacji” – pomyślała. „Ale w bezpiecznym miejscu” – dodała po chwili. Postanowiła wbiec w kolejną boczną uliczkę. Próby wykonania gwałtownych ruchów wyjawiło okrutną prawdę – rozległą ranę na udzie. Iza zasyczała z bólu i schwyciła mocno krwawiącą kończynę. Traciła dużo krwi. Czuła, że słabnie. Postanowiła doczłapać się do jakiegoś suchego miejsca i spróbować opatrzyć kończynę. Po kilku minutach siedziała na pozostałościach po starej kanapie, znajdujących się niedaleko kontenera na śmieci. Delikatnie rozdarła do końca swoje ulubione czarne rajstopy, by przyjrzeć się swojej poturbowanej nodze. Rana była szeroką i pewnie głęboka, bo krwawiła dość obszernie. Podejrzewała również złamanie, gdyż noga bolała jak jasna cholera. Ze znalezionej obok szmaty zrobiła coś na wzór opatrunku, by w jak największym stopniu zatrzymać krwawienie. Choć cała „operacja” została wykonana w bardzo niehigienicznych warunkach Iza poczuła się o wiele lepiej. Postanowiła wstać i udać się do oddalonej nieopodal ulicy Franciszkańskiej, gdzie z pewnością znajdzie pomoc. Pełna werwy i animuszu wstała by wykonać kolejny krok i wydostać się z tego koszmaru. Stawiając chorą nogę na ziemi przeceniła swoje możliwości tego dnia. Niestety uszkodzona kończyna nie wytrzymała obciążenia. Dziewczyna nie utrzymała równowagi i przewróciła się Uderzenie było bardzo bolesne, a ponadto młoda studentka usłyszała przy tym ostry trzask. Teraz już miała pewność, że kość nie wytrzymała. Zaczęła krzyczeć z bólu. Zapomniała o niedawnych oprawcach i o fakcie, iż mogą jej wciąż szukać. Interesowało ją tylko, by ból przestał istnieć. Niestety krzyk nie dawał upragnionej ulgi, lecz dodatkowo zwiększał cierpienie. Półprzytomna, cała w spazmach nieopisanego bólu próbowała jeszcze czołgać się w kierunku ulicy. Ulicy, która choć znajdowała się kilkadziesiąt metrów od niej to zdawała się być nieosiągalnym celem. Kilka ruchów nogami uświadomiła jej, że ma rację. Poddała się. Wiedziała, że nie ruszy się nawet pół metra. Teraz, jak nigdy w życiu liczyła na czyjąś pomoc. „Może właśnie teraz poznam swego księcia z bajki” – pomyślała, leżąc w kałuży brudnej wody, błota i swojej krwi. Paradoksalnie to właśnie poszukiwania tego „jedynego” doprowadziły ją do tej uliczki. „Miało być tak pięknie” – myślała, a łzy płynęły po jej ślicznej i niewinnej buzi. „Impreza w gronie znajomych moich znajomych, nowe znajomości, spośród których jeden w końcu okazałby się tym jedynym. A tu kupa…”. Wiedziała, że odpływa. Nie czułą już bólu, tylko dziwne zimno otaczające jej ciało. Zimno w piękną lipcową noc…
- „Pospieszcie się Radzymińska, bo przez was do kościoła się spóźnimy” – kobieta z przodu była najwyraźniej podenerwowana.
- „Idę ile mogę, pani sąsiadko” – odpowiedziała niższa i tęższa kobieta, przebierając szybko krótkimi nóżkami, przypominającymi duże kaszanki wetknięte w małe buciki.
- „To macie móc więcej” – krzyknęła ta pierwsza. „Jeśli przez was spóźnimy się do kościoła, to mnie popamiętacie” – pogroziła grubą ręką, na której aż roiło się od różnych błyskotek.
Groźby na nic się zdały, pulchna pani zdążyła już się zmęczyć i postanowiła przystanąć na chwilę. Łapiąc duże hausty zimnego porannego powietrza rozglądała się dookoła. W uliczce nieopodal zobaczyła coś leżącego na ziemi. Coś przypominającego… ciało człowieka.
- „Sssssss…” – Radzymińska nie była w stanie wydukać słowa.
- „Czego znowu, do diabła” – zaklęła ta wyższa i bardziej posępna kobieta.
- „Ssssssssąsiadko, tam chyba ktoś leży” – niższa i bardziej korpulentna kobieta byłą najwyraźniej przestraszona.
- „A niech sobie leży, co nas to interesuje?” –odpowiedziała sucho druga kobieta.
- A jeśli ona nie żyje? Bo to ONA prawda? – pierwsza nie dawała za wygraną.
- „To tym bardziej, tylko nam wstyd przynosi” – prychnęła ta wyższa. „Spójrz na jej podarte ubranie?” – wskazała palcem na ciało Izy. „Tak tylko ubierają się ulicznice. Piekielne zakały narodu” – po raz kolejny zaklęła. „Alkohol czuć nawet z tej odległości. Ladacznica nachlała się jak byk i teraz śpi na dworze ” – z obrzydzeniem skwitowała sytuację jedna z pań, po czym splunęła w kierunku ciała. „Dobrze ci tak, ty piekielny pomiocie” - chwytając swoją towarzyszkę za rękę, odciągnęła ją od tego mrocznego miejsca.
- „Szkoda jej, taka młoda i ładna kobieta, a skończyła pijana na ulicy” – ubolewała nad jej losem niższa z nich.
- „A wiesz czemu tak skończyła? Bo to zła kobieta była. A teraz biegiem do kościoła i popraw ten kapelusz bo wyglądasz jak małpa” – stwierdziła wyższa i bardziej posępna. „I ani mru mru o tym, co widzieliśmy. To nie nasza sprawa…” - dodała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Pon 0:14, 22 Cze 2009    Temat postu:
siema Seba Smile

za każdym razem mogę Cię mobilizowa do pracy heheheh i miło i że udał mi się ciebie nakłoni do wysiłku.... Smile

heh nie odmówie sobie przyjemności bycia tą pierwszą Smile

1. Kilka chwil zajęło się pozbieranie się, po czym w wielkich bólach stanęła na nogi. - a może: Pozbieranie się zajęło jej kilka chwil, po czym z wstała czując przy tym wielki ból.

2. ... nikt nie zauważył tych komicznych rzeczy dziejących się w jednej z bocznych uliczek miasta.... - wprowadzasz atmosfere, chcesz pokazac, że dzieję się coś złego, że bohaterce grozi jakieś niebezpieczeństwo i piszesz, że to co się dzieje jest "komiczne" ? Smile

3. Iza zasyczała z bólu i schwyciła mocno krwawiącą kończynę. - noga jej odpadła? czy jak? Smile

4. "krwawiła dość obszernie." - nie słyszałam zeby ktoś krwawił obszernie.... OBFICIE jeśli już Smile

5. Delikatnie rozdarła do końca swoje ulubione czarne rajstopy - w takiej chwili mysli o rajstopach Smile no tak.... kobieta... Razz

6. Interesowało ją tylko, by ból przestał istnieć. - a może: Chciała tylko, żeby ten potworny ból przestał istniec.

7. Teraz, jak nigdy w życiu liczyła na czyjąś pomoc. - a może: Chciała zeby ktoś jej teraz pomógł. Pragnęła tego bardziej, niz czegokolwiek innego w życiu.

8. A tu kupa…”. - Smile Smile

9. "przypominającymi duże kaszanki wetknięte w małe buciki. " - to jest boskie hehehehehehe piękne porównanie.... punkt dla Ciebie hehehe

10. Impreza w gronie znajomych moich znajomych, nowe znajomości, spośród których jeden w końcu okazałby się tym jedynym. - powtórzenia .....

hmm..... mogłeś trochę bardziej rozwinąc temat .... wprowadzasz nastrój... i dobrze, ale mogłes to troche rozwinąc.... opisac co się stało na tej imprezie, dlaczego ktoś zrobił Izie krzywdę i co jej zrobil.... nie możemy tego wywnioskowac z tego co napisałes... i to mi się właśnie nie podoba.... pomysł miałeś dobry, ale nie wyczerpałes tematu.... a szkoda bo mogłes napisac coś fajnego...

poza tym powtórzenia, literówki, blędy stylistyczne.... jak coś piszesz to to przemyśl Smile przeczytaj po napisaniu, wychwycisz wtedy sporo "niedoskonałości tekstu"

bohaterka ma oryginalne imię Smile

to tyle ode mnie.....
pozderki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pon 8:15, 22 Cze 2009    Temat postu:
Co do imienia to się zgadzam z moją poprzedniczką od krytyki. Chyba każdy wie o kogo chodzi…i ta „kupa” w dodatku. Pojechałeś po całości…ale to punkt dla Ciebie Smile

A tak serio to cieszę się że wróciłeś do nas. Ach ta Ola i jej dar przekonywania.

A teraz już na poważnie:
1. Przede wszystkim opowiadanie jest jakby to rzec; „niekompletne” trochę. Wygląda to bardziej jak wycinek jakiejś dłuższej wypowiedzi. Nasza humanistka dobrze zauważyła, że nie wyczerpałeś tematu i dużo nie jasności jest całej tej historii. Chciałeś opisać to co najważniejsze w tym co tam zaszło, ale bardzo mi brakuje początku. Bo co do zakończenia to fajne, choć jest pewien niedosyt…na pewno te kobity miały kapelusze na głowie a nie berety?

2. uważaj na powtórzenia: „impetem” i „kończyna” za często używane w bliźniaczych zdaniach.

3. „…z których to dopiero co wybiegła.” – po prostu; z których dopiero wybiegła - chyba brzmiało by lepiej.

4. I jeszcze jedno; jeśli piszesz dialogi i używasz myślników to cudzysłowie są już nie potrzebne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez black_angel dnia Pon 8:19, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathaniel Cage
Szara widownia



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sagarmatha
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pon 11:56, 22 Cze 2009    Temat postu:
Fajnie było znów przeczytać Wasze recki na temat mego bądź co bądź niezbyt udanego opowiadania Smile
Mam nadzieję, że Nasze ukochane rudowłose (?) dziewczę zrozumie me dobre intencje (chociaż znając życie to... nie zrozumie Razz)
Mam nadzieję, że następne opowiadanie będzie o wiele lepsze (w końcu Very Happy)
Teraz czekam na Wasze prace.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
izucha ropucha
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: toronto
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Pon 23:14, 22 Cze 2009    Temat postu:
Rudowlose dziewcze mimo wszytsko ma troche roumku i czai wiesz czai... i w ogle co Wy sobie myślicie!!!! to opowiadanie to na pewno nie o mnie bo nie mam rudych wlosow, kupa nie jest moim ulubionym pzrerywnikiem poza tym nie mam na imie iza ..... eeee naprawdę nie wiem dlaczego mogliście tak pomyslec. mimo wszytsko opowiadanie mnie sie podobalo jednkowoz troche kupa, ze nie wyczerpales tematu jestem ciekawa coz to za "zboczency" byli Very Happy buziaki smierdziele i do zobaczyska na warsztatach Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra Lejman
Amator filmu



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koneck/ włocławek
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Wto 0:18, 23 Cze 2009    Temat postu:
odrazu, że śmierdziele.... takie wielkie słowa hehehehehe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
izucha ropucha
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: toronto
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Śro 0:12, 24 Cze 2009    Temat postu:
... a co ja mam owijac w bawelne powiedz Ola hehehe smierdziel i koniec <hahaha> Buuuzka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
izucha ropucha
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: toronto
Płeć: Księżniczka Mononoke

PostWysłany: Sob 21:48, 27 Cze 2009    Temat postu:
macie i ryjcie z tego wszyscy Smile to jest bowiem opowiadanie moje.... Very Happy


„Ja rozumiem, że ty ją kochasz, no ale chyba nie chcesz się z nią ożenić??” odpisała mu w sms-ie. Nie mogła znieść myśli, że jej najlepszy przyjaciel ma zamiar ożenić się z dziewczyną, która rujnuje go i jego życie.
Kiedy się poznały początkowo przypadły sobie do gustu. Miały podobne poczucie humoru, podobne- jak się Justynie początkowo wydawało- spojrzenie na świat. Zmieniła zdanie po pierwszych wspólnych wakacjach w górach. Na których Karolinie wiecznie coś się nie podobało; że trzeba chodzić po górach, że jest tak wysoko, tak mokro, tak brudno, tak zimno, tak gorąco, że pada, że świeci słońce, że jest zbyt dużo ludzi na szlaku, że jest tak cicho, że śmierdzi, że buty ma niewygodne, że nikt jej nie powiedział, że musi wziąć pełne buty, a teraz jak ona ma chodzić w „japonkach”, że makijaż jej spłynie, że wiatr popsuje jej fryzurę, że słońce zniszczy jej włosy.
Wyprawy w góry były swego rodzaju rytuałem ich „paczki”. Edyta, Kinga, Justyna, Bartek i Emil. Z czasem jak poznawali nowych ludzi, skład wyprawy powiększał się. Jednak podstawa ekipy była zawsze taka sama.
Kiedy Bartek zabrał ze sobą Karolinę na jeden z takich wypadów byli ze sobą wtedy już dwa miesiące. Podczas tych dwóch wspólnych tygodni Bartek jeszcze bardziej zaangażował się w związek z Karoliną, Karolina owinęła go sobie wokół palca, a reszta „paczki” przestała lubić Karolinę. Przez to zrezygnowali ze wspólnych wakacji nad morzem, o których wcześniej myśleli.
„Cześć Bartek, pomógł być mi wybrać samochód?”- pewnego dnia Justyna zadzwoniła do Bartka- „Zupełnie się na tym nie znam. Błagam cię pomóż mi”.
„Cześć. Jasne. Nie ma sprawy. To co jutro? O 17? Ok. Do zobaczenia”- po chwili oddzwonił: „Wybacz, nie mogę z tobą jutro jechać. Karolina chce jechać właśnie jutro na zakupy. Może poproś Emila. Na pewno z chęcią ci pomoże.”
Takie sytuacje zdarzały się bardzo często. Zbyt często. Karolina nie znosiła jego przyjaciół. Powodem tego był fakt, że Bartek poświęcał im bardzo dużo czasu. Lubił się z nimi spotykać, spędzać z nimi wolny czas. Jednak przez nieprzerwane działania Karoliny Bartek coraz rzadziej widywał się ze swoimi przyjaciółmi. Nie wychodził już tak często na imprezy, koncerty, mecze. Zrezygnował nawet ze swojej pasji jaką było pływanie. Całe dnie spędzał z Karoliną, spełniał jej życzenia.
Edyta, Kinga, Justyna i Emil widzieli co dzieje się z ich przyjacielem. Nie wiedzieli tylko jak mu pomóc. Nie chcieli przecież ingerować w jego związek, bo w końcu Bartek bardzo kochał Karolinę. Poza tym liczyli na to, że w końcu się ocknie i zrozumie co ona z nim robi. Tak się jednak nie stało. Bartek postanowił się oświadczyć.
„Edyta, ale czy ty nie rozumiesz, że on już kupił pierścionek?”
„Pierścionek jeszcze o niczym nie świadczy.”- uspokajała Justynę
„Nie, absolutnie nic nie znaczy!!! Może ślub też o niczym nie świadczy, w sumie bycie z pasożytem do końca życia to nic wielkiego! Ocknij się kobieto!!! Tu trzeba działać!”
„To co proponujesz?”
„Jeżeli księżniczka Karolina wyniszcza naszego Bartusia, my zrobimy z nią to samo. Tylko musisz się zdecydować na malutką, niewinną intrygę. Troszkę napsujemy jej krwi i sama go opuści”
„Co proponujesz”- spytała z uśmiechem Edyta
„Pomyślę i dam ci znać. Zapytam Kingę czy nie zechciałaby do nas dołączyć”
„Może jeszcze Emil by się włączył?”
„Emil nie umie kłamać, wyklepie wszystko od razu. Nie możemy ryzykować”
Dziewczyny spotkały się następnego dnia w mieszkaniu Kingi. Wypisały na kartce słabe strony Karoliny. Zastanawiały się co zrobić by rozstała się z Bartkiem.
„Można by zrobić jakąś imprezę i ją trochę wystraszyć, poturbować. Przecież ona tak siebie kocha, że nawet złamany paznokieć jest wielką tragedią”- zaproponowała Kinga.
„Dobre, ale nie wystarczy by go zostawiła, ale trzeba to zapamiętać. Przynajmniej kolejna impreza będzie bardzo udana”- uśmiechnęła się Edyta
„A może by tak nasza kochana Karolinka poznała innego księcia z bajki, z kasą, z samochodem. Taki przystojniak, dla którego mogłaby stracić głowę. Ukrywałaby ten związek, bo takie jak ona lubią kilka srok za ogon ciągnąć. Ależ było by smutne, gdyby Bartek by ich nakrył”- zaproponowała Justyna
„Nie no nie przesadzaj”- zareagowała Kinga
„Poza tym kto byłby takim kolesiem. Nikogo takiego nie znam, kto podjąłby się takiego zadania. A pieniądze, za dużo by trzeba by było poświęcić by Bartek przejrzał na oczy”- Edyta miała mieszane uczucia
„A co z Bartkiem? Wiesz jaki będzie załamany bo tym wszystkim? W ogóle nie liczysz się z jego uczuciami”- Kinga się zirytowała
„Pocierpi, pocierpi i mu przejdzie. Szczęście przyjaciela jest bezcenne, więc ja mogę zainwestować w jego spokój, a co do tego królewicza to spokojnie, ja się tym zajmę. Ważne, że się zgadzacie na coś takiego. Ani słowa nikomu, nawet Emilowi”
„Nie jestem o tym do końca przekonana, ze to wyjdzie, ale skoro nie ma innego wyjścia to „spoko”, zgadzam się.”- westchnęła Kinga
„Ja też jestem za”.
Justyna spotkała się ze swoim starym znajomym. Znali się z Rafałem z czasów, gdy chodzili do liceum. On później wyjechał na kilka lat do Londynu, gdzie pracował jako model. Kilka tygodni temu wrócił, gdyż podpisał z polską firmą odzieżową bardzo korzystny kontrakt. Justyna opowiedziała mu całą historię dotyczącą związku Bartka i Karolina, a także o tum jaki ma plan.
„Nic się nie zmieniłaś! Wieczne intrygi. Naoglądałaś się w dzieciństwie brazylijskich telenowel. Jesteś chora! Powinnaś się leczyć! Wariatka! Ale wiesz, że dla ciebie wszystko. Oczywiście, że uratuje tego nieboraka z opresji. Mam jednak nadzieję, że mocno mnie nie zbije po twarzy.”
Rafał zaczął działać zgodnie z planem. Poznał Karolinę (niby przypadkiem) w centrum handlowym. Przez nieuwagę wpadł na nią. Pomógł pozbierać jej rzeczy. W ramach rekompensaty zaprosił ją na kawę. Od słowa do słowa przeszli na „ty”. On podwiózł ją swoim srebrnym kabrioletem do domu. I odtąd zaczęli się regularnie spotykać. Pewnego dnia, w jej mieszkaniu dali ponieść się chwili. Zwykłe całusy zmieniały się w namiętne pocałunki. Dotyk stawał się bardziej natarczywy. Ubrania powoli zaczynały opadać po kolei na podłogę.
„Karolina?!!!!”- stanął w drzwiach sypialni zdumiony Bartek

… trzy tygodnie później…
„A jak się czujesz? Już ci przeszło? Dochodzisz do siebie?”- zapytała z czułością
„Już dawno mi przeszło. Martwi mnie tylko jedno, że byłem taki głupi. Ale na szczęście mam wokół siebie trzy okropne babsztyle, szczególnie jedną złą kobietę. Dzięki Justyna. Kocham was bardzo. Do wieczora”.


The end jak to mówią…. Wielka kupa, ale wena mi poszła w piz du po drugim akapicie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Czw 6:34, 02 Lip 2009    Temat postu:
Drogasz Izo, prosząc nas o recenzję nie wiesz na co się decydujesz. Jednym słowem mogę opisać to całe opowiadanie - kupa i tyle Smile
Nie a tak serio to bardzo mi się podobało. Ukradłaś mi pomysł. Co prawda jest kilka błędów ale...
Przede wszystkim nie potrzebne cudzysłowie w dialogach.
Zakończenie trochę krótkie i naciągane ale całość naprawdę fajnie się czyta, choć nie jestem do końca przekonany czy to ma formę opowiadania.

No dobra kochani. Ja już mam z głowy szkołę, a co za tym idzie mam trochę wolnego czasu (a nawet sporo) więc i ja pokuszę się o napisanie czegoś. Wypatrujcie mojego opka już wkrótce!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Sob 18:13, 04 Lip 2009    Temat postu:
Dobra, to i ja wstawiam. Krótkie bo krótkie, ale to tylko jeden plus jaki w całości tego kmiota znajdziecie.


...bo to zła kobieta była!!!


Janek był zasadniczo dobrym, spokojnym i inteligentnym facetem po czterdziestce. Miał dobrą pracę, ładny dom, a w tym domu żonę. Janek dość mocno kochał swoją żonę. Ale bez przesady z uczuciami, bo to po prostu zła kobieta była, o czym przekonał się niestety dopiero po paru latach wspólnego pożycia. Nie uznawał jednak rozwodów, toteż żyli nadal razem, nie wchodząc sobie jednak w drogę. Można by rzec, płynęli razem tą samą rzeką lecz na osobnych łodziach.
W piątkowe popołudnie jak co tydzień Janek po pracy odwiedził dobrze mu już znany bar „Pod Kasztanem”. Tego dnia ruch był spory. Wszystkie stoliki były zajęte. Przy jednym z nich, tym który był najbliżej baru i który zwykł być pierwszy zajmowany, dwójka mężczyzn toczyła spór o to kto ma zająć należyte mu miejsce. Janek nie szukał jednak wolnej miejscówki. Pośpiesznym krokiem udał się w stronę baru, po czym zamawiając butelkę Tyskiego skierował się ku wyjściu. Już miał opuścić bar kiedy nagle jego wzrok przyciągnął facet siedzący tuż koło drzwi wejściowych, którego wcześniej Janek nie mógł zauważyć, gdyż stał tyłem do niego. Twarz mężczyzny od razu wydała mu się znajoma. A kiedy ten kiwnął mu głową, od razu Janek przypomniał sobie kolegę z wojska, z którym zresztą dzielił wspólną pryczę. W tym momencie nastąpił szybki uścisk dłoni, krótka wymiana zdań „co słychać”, „co porabiasz”. Nie widzieli się przecież dwadzieścia lat.
- Słuchaj Karol, a możesz wpadniesz dziś do mnie na nockę powspominać dawne czasy? – zaproponował Janek.
- W sumie to czemu nie – odrzekł Karol, któremu propozycja kolegi z wojska bardzo odpowiadała.
I tak oboje wypiwszy po jeszcze jednym piwku udali się w stronę domu Janka, zahaczając jeszcze po drodze o supermarket.
- Słuchaj, a twoja żona nie będzie miała nic przeciwko? – spytał Karol – bo wiesz, po tych piwach, co my tu je mamy w torbie, to kto wie co może się dziać, co nie? – dodał z uśmiechem.
- Nie przejmuj się, moja stara jest bardzo tolerancyjna, zwłaszcza od czasu kiedy ze sobą nie rozmawiamy.
- Pokłóciliście się?
- Nie, po prostu przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Ja wiem swoje, ona swoje. To nam wystarcza.
Karol widząc, że koledze zwyczajnie nie układa się z żoną, nie drążył dalej tego tematu.
Do domu Janka dotarli około godziny osiemnastej. Dom był pusty. Ilona, żona Janka w tym czasie siedziała u Anki, sąsiadki z naprzeciwka, plotkując jak co dzień o wszystkim i o wszystkich kogo dziś spotkały. Ich rozmowy nie miały końca. Czasami Halina wracała do domu przed północą, co również przyprawiało Janka o ból głowy. Nie mógł się na dziwić jak można rozmawiać z jedną osobą tyle czasu każdego dnia. Obiady musiał gotować sobie sam. Podobnie było z przysadzeniem innych posiłków. Jedynym wspólnie spożywanym przez nich posiłkiem był niedzielny obiad u jej rodziców.
Podobnie było i tym razem. Na zegarze wiszącym w korytarzu, zaraz koło wieszaka na ubrania, dochodziła godzina w pół do dwunastej. Oboje mężczyźni byli już dość mocno pijani, kiedy Halina wróciła. Spokojnym krokiem weszła do salonu, gdzie zastała ich dwóch pijanych, i nie zważając na gościa zaczęła wrzeszczeć na Janka jak nigdy dotąd. Wyzwiska leciały ciurkiem jedno za drugim; że pijak, nieudacznik, bez serca, cham, prostak i co tam jeszcze jej na myśl przyszło. Janek otworzył usta ze zdziwienia, ale nie wypowiedział ani słowa.
- I jak zwykle nie masz mi nic do powiedzenia, tak?! – wykrzyknęła na koniec Halina, po czym nie czekając wcale na odpowiedź wyszła.
- Ty…myślałem że nie rozmawiacie z sobą – wybełkotał Karol.
- No bo kurde nie – odparł, wcale nie lżejszym głosem Janek. - Nie wiem co w nią wstąpiło, ale dziś to normalnie przesadziła.
- Nie chcę się wtrącać, ale ona ci chyba naubliżała.
Janek podniósł się z krzesła i chwiejnym krokiem podszedł do komody, wyciągając z niej rewolwer.
- Co ty Janek, zabijesz ją za to?
-A tak, zabije. Dość mam już tej jej paplaniny – po czym udał się na górę, do sypialni.
Karol całość uznał za żart, toteż nie interweniował. Wziął do ręki półlitrówkę i napełnił kieliszki. Po chwili rozległ się huk pistoletu. Do salonu wszedł Janek. Ze stoickim spokojem podszedł do komody, schował rewolwer i usiadł za stołem. Karol cały czas nie spuszczał z niego wzroku. W końcu nie wytrzymał i zapytał;
- Zabiłeś ją?
- Zabiłem – z jeszcze większym spokojem i powagą odpowiedział Janek. – Tak naprawdę to nigdy jej nie kochałem. To zła kobieta była.
Karol popatrzył chwilę na kolegę po czym unosząc do góry swój kieliszek, zawołał;
- No to za twoją żonę bracie.
- Za Halinkę!!! – odparł Janek zanurzając wzrok w kieliszku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mazurek
Reżyser



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silent Hill
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pią 18:40, 16 Paź 2009    Temat postu:
W związku z ożywieniem aktywności na forum moje pytanie jest następujące: Czy istnieje potrzeba wskrzeszenia tego tematu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black_angel
Znawca kina



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland Center
Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Pią 22:26, 16 Paź 2009    Temat postu:
ja chętnie popiszę...gnioty to moja pasja numer 2. zaraz po tej Gibsona

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mario
Szara widownia



Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Sob 7:56, 17 Paź 2009    Temat postu:
Piotro mam uwagi:
Nikt nie zamawia w barze piwa i z nim nie wychodzi (bez sensu), wspólna prycza? czyżby razem spali?, literówki typu możesz wpadniesz, najperw piszesz ze zona to Ilona a potem Halina, Na zegarze wiszącym w korytarzu, zaraz koło wieszaka na ubrania, dochodziła godzina w pół do dwunastej (sam wiesz), obaj nie oboje mężczyźni,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mario
Szara widownia



Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Golden Boy

PostWysłany: Sob 7:58, 17 Paź 2009    Temat postu:
ale poza tym ciekawe i mrożące krew w żyłach, aż sie napije. Emila musi to przeczytać zanim sie napijemy co nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kaf.fora.pl Strona Główna -> Papier toaletowy, czyli o tym jak można się rozwijać. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Boyz theme by Zarron Media 2003



Regulamin